... mimo, że urlop miałam przez całe 3 dni ;)
Ale było warto bujać się 8 godzin, żeby chociaż chwilę tam pobyć.
Północ Danii, mała osada rybacka Klitmoller a nazywają ją Hawajami Północy.
Silny wiatr, wysokie, równe fale - mekka windsurferów.
Chłopaki - mega podekscytowani, a atmosfera udzielała się wszystkim :)
Do tego cudne słońce.
Było pływanie, mistrzostwa świata
PWA, grillowanie, zbieranie grzybów i płatków dzikiej róży, spacery, opalanie, sauna, basen, alkoholizowanie się, a przede wszystkim dobra zabawa!
Szkoda było wracać :(
Mam dla Was klika fotek - dla mnie bardzo sentymentalnych - mam nadzieję, że trochę się Wam udzieli ;)
Lekko podrasowana tablica ;)
Elektrownia - szkoda by było nie wykorzystać takich fal :)
Mój mąż na fali - a właściwie nad ;)
Ten żagiel z boku ma wysokość ok 4 metrów
Tak wygląda całe wybrzeże - górki, trawa i wrzosy (niskie - na oko z 5cm).
W tle Morze Północne - zawsze wygląda jakby się wściekło ;)
Żeby zrobić to zdjęcie, wdrapałam się na niewielką górkę, a na górze wiatr nie pozwalał ustać, musiałam tam śmigać na czworaka - swoją drogą szkoda, ze ktoś z boku tego nie nakręcił hahahahahhahah
Wiatr wieje - kury siedzą :)
Kilka widoczków z plaży
I moje najulubieńsze miejsca :)
oraz stały widok
Czesio lubi piaseczek
Ech...
Idę do pracy.....