No i mamy wrzesień :)
I ciężki czas przede mną!
Ale nic to, trzeba pchać łokciami do przodu, nie?
Trochę spraw "biznesowych", trochę pracy, slub brata, kosmetyczkę trzebaby zaliczyć, a w co się ubrać to już wogóle nie wiem....
Od poniedziałku zaliczam dwutygodniowy kurs, po 7 godzin dziennie. Nie wiem jak to wytrzymam, ale jakoś dam radę. Chyba głupio bedzie się rozłożyć tam z papierami, nie?
Dodatkowe utrudnienie, bo tak, to by pewnie całkiem miło było hyhy
W międzyczasie miłoby było ciut sklepik rozwinąć :/
Potem rodzę, drobny szczegół. Strach mnie paraliżuje...
E tam, dam radę.
Zaległości, to ostatnio moje drugie imię.
Jedno rozgrzebane pudełko, zamówione już daaawno. Jak zwykle prawie gotowe, tylko czegoś tam brakuje.... Może moja Wisząca nad palmą by mnie jakoś natchnęła????
O zaległościach kartkowo-urodzinowych, to już nie wspomnę. Dziś całe szczęscie dwie zaległe poleciały, resztę chyba odpuszczę. Postanowiłam sobie, że wszelkie zaległosci w urodzinach nadrobię na Boze Narodzenie :) Mam nadzieję, że jubilatki mi wybaczą...
Nie wspomnę o pifach itp. :(:(:(
Ach no i jeszcze mam zaległą niagarę, o której zupełnie zapomniałam.
Przepraszam dziewczyny, zrobię z lekkim opoznieniem co??????
specjalnie nie wchodze teraz na zadne blogi, bo mam pewnien zamysł i nie chce się niczym sugerować.
*********
A teraz moja niu karteczka - eksperyment w różu - co Wy na to????
Bo je eeeee........ tego.......
A to wygrzebana z archiwum moja dyńka :)
Zaraz jesień, to tak mi się przypomniała :)
Chyba jeszcze jej nie pokazywałam????
W styczniu, jeśli nic nie pomiesza mi w założeniach, ruszam w końcu z pracownią :)
Nie mogę się juz doczekać :)
Wtedy Was zarzucę moimi lepionkami tralalalalallaala
A tymczasem..... Cudna niedziela była :):):)
End of transmiszyn!