środa, 12 grudnia 2007

Koniec weny!

Chciałam zrobić jeszcze dziś 20 ostatnich kartek do galerii,
ale już nie dam rady. Próbowałam wczoraj, próbowałam dziś.
Koniec!

Mam totalną blokadę na kartki świąteczne.
Za to mam wene na wszystko inne :)


Zrobiłam w sumie 250 kartek - niby nie dużo...
Może to wina stresu - a bo nie zdążę, a czy się spodobają, a czy ktoś kupi.
może wina niewyspania. Ostatnio po 4-5 godzin na dobę.
Nie mogę już ani jednej, dlatego koniec!

250 kartek, 3 kiermasze (kartki, obrazki, decou) i wystarczy.
Czas przygotować prezenty, mieszkanie do świąt i trochę zająć się rodziną.



Wczoraj jak jeszcze biłam się sama ze sobą,
wielką przyjemność sprawiało mi obserwowanie tego, co się dzieje w domu.
Takie sprawy, które umykały mi ostatnio, bo cięłam, bo pakowałam, bo kleiłam.



Haneczka ma swoją twórczość


I pies ma swoją twórczość :)

A późno w nocy, kiedy powinnam już spać, a jakoś nie mogłam się zebrać do łóżka,zaskoczyło mnie, ile przyjemności może sprawić patrzenie na śpiącego męża...



Czasem fajnie trochę zwolnić.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wi mnie zabije... FIRST! ;)

ania pisze...

Ja tez muszę trochę zwolnic...pięknie to pokazałaś!!!

Karola Witczak pisze...

To prawda - pięknie TO pokazałaś :) Ja też zwalniam, jest dla kogo żyć :D a papier - nie zając :)))
Uściski!! :*

Wisani pisze...

Wiadomo ja WIedziałam, że do tego dojdzie i dobrze, że doszło do zwolnienia tempa, każdy musi od czasu do czasu zrobić klatkę stop :)

Wisani pisze...

Natka he he ja nie zabijam ja zjadam na śniadanie he he żartuję :) tym razem Ci się udało :)

Wisani pisze...

Szkoda kurcze U, że ja na razie nie mogę sobie pozwolić na zwolnienie, nawet warunkowe cholerka ...

finnabair pisze...

zwolnienie..jedyne czekające mnie zwolnienie to zwolnienie lekarskie chyba...ale za to fotka śpiącego męża - tak ,masz rację patrzenie na nich ...rozczula?

HomeScrapHome pisze...

A mnie zastanawia ten krótki rękawek, hhhm... u mnie w domu to samo, jabie gam we dwóch swetrach, a chłop w krótkim rękawku...

Ula pozbawiasz mnie nadziei, że można w życiu osiągnąć stan "zwolnienia"... a tu wychodzi, że to się nigdy nie kończy...:D