Zeszły weekend, cały tydzień i weekend ostatni to był Meksyk poprostu!
Meksyk nie w sensie zabiegania i pracy, tylko taki Meksyk zupełnie wakacyjny - co nie oznacza absolutnie, że sajgonu nie było ;)
Po pierwsze jak juz wcześniej wspomniałam, przyjechała Wi z córeczką.
Sam fakt, że im się chciało całą Polskę (9 godzin w pociągu) do nas przejechać już jest niesamowite, a to, ze u nas tyle wytrzymały, to juz jest mega kosmos!!!
Ledwo przyjechały, to je wywieźliśmy na plener zimowy do Wolina.
Jak zawsze było świetnie - Dora z męzem są cudnymi gospodarzami - zawsze jestesmy maksymalnie rozpieszczeni :*
Dora z Tores
Rzut na stół - po lewej Blu i ja a w tle mała Mi
Wi ciężko pracująca....
Dora uśpiła Agę :*
Moja mała scraperka :)
Dziewczyny bawią się w "keakrzyk pukiełkami"
W niedziele zawieźliśmy dziewczyny nad morze/
Mi
Wi
7 komentarzy:
Szybko zleciało, bardzo szybko, jak piękny sen. Dzięki wielkie za wszystko :*
ulalala jakie foty :)
Wi opowiadała jak ja męczyłas hahahaha
Aaaa.. zazdraszczam i żałuję...
"keakrzyk pukiełkami" - no bossskie!
U tak fajosko było, że jeszcze raz bym przejechała te 9 godzin pociągiem, żeby się spotkać :D
A co tam raz, dwa razy bym przejechała he, he.
Ula!! Normalnie z podziwu dla Ciebie nosem o ziemie biję!!! Jak ty to wszystko ogarniasz... A spotkanie jak zwykle "wygląda" że było cudne!! Takie, że się chce już, dziś, natychmiast dołaczyć!! Ale ja tam jeszcze do Was dotrę!!
Prześlij komentarz